W drodze do Al Jadidy zatrzymujemy się na krótki postój w malowniczej Oualidii. Miasteczko to upodobało sobie wielu turystów z Europy, przyjeżdżających do Maroka często z przyczepami kempingowymi czy namiotami.
Autobus podjeżdża prawie pod samą plażę. Kiedy wychodzimy, od razu podchodzą do nas handlarze owocami morza, zwłaszcza jeżowcami. Próbuję tego stworzenia, dającego się we znaki wielu turystom w Chorwacji, Grecji czy Włoszech. Polecam doświadczenia, mimo że smak jest okropny. Trudno go opisać. Wygląda nieapetycznie, a słone jak… pół tony soli z Wieliczki ;)
Plaża jest piaszczysta, piękna i bajkowa. Przed nami wyrastają mini góry ze skał magmowych. Słychać szum odbijających się, wzburzonych fal oceanu. Jest naprawdę wspaniale. Wdrapuję się na szczyt, chociaż chodzi się bardzo trudno, bo skały są nierówne i czasem szpiczaste.
Mamy jeszcze trochę czasu, więc udajemy się na spacer brzegiem morza. Robię dużo zdjęć, podziwiam roślinność. Wychodzi słońce i ogrzewa nas swoimi promieniami.
Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy. Musimy wracać i ruszać w dalszą drogę. Tyle jeszcze przed nami.