Skąd pomysł wyjazdu do Maroka? Trudno powiedzieć. Na pewno z miłości do Afryki. Afryki innej, niż tej pokazanej w Egipcie, nastawionej na jak największe wykorzystanie turysty. Jest to miłość na odległość, na początku głównie ze zdjęć z różnych przewodników i albumów.
Pierwsze plany wyjazdu właśnie do Maroka pojawiły się już w lipcu ubiegłego roku. Miesiąc później nastąpiła rezerwacja ;)
Maroko najlepiej scharakteryzowane zostało w jednym z przewodników. Myślę, że powinienem teraz zacytować te słowa, gdyż w pełni oddają to, czego można spodziewać się na miejscu. Jest to wstęp do przewodnika "Maroko. Cuda świata" wydanego przez Rzeczpospolitą.
"Maroko to trochę nietypowy kraj arabski. Dla co najmniej 30 procent jego mieszkańców językiem ojczystym jest któryś z języków berberyjskich. Na długo przedtem, zanim pojawili się Arabowie, byli tu Berberowie, ludzie pustyni. Co w tym kraju między Atlantykiem, Saharą i górami Atlas widać, słychać i czuć...?
Maroko to kraj swobód demokratycznych nieporównywalnych z innymi państwami arabskimi. Kraj kobiet korzystających z praw, których ich koleżanki z Arabii Saudyjskiej czy nawet Egiptu mogą im tylko pozazdrościć. Kraj wolnej prasy. Może nie do końca - o królu i dynastii nie można pisać wszystkiego - ale jednak. Kraj fascynującej kultury tworzonej przez stulecie przez Arabów i ludy berberyjskie z niemałym udziałem Europejczyków. Kraj, który stał się mekką filozofów, pisarzy, słynnych kreatorów mody z całego świata, który został rozsławiony przez Hollywood. Kraj - symbol wolności. I wreszcie niezwykłej przyrody. Gór, morza i pustyni, która raz w roku rozkwita różami...
WARTO TO ZOBACZYĆ! (Rahla saida) Szczęśliwej podróży!"