Pierwsze wrażenia z przyjazdu do Włoch nie były najlepsze. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, na której panował straszny brud. Kiedy wyszedłem z autokaru, zadałem jedno pytanie: "Gdzie wy mnie cholera zabraliście?". Przez to po dotarciu do Cesenatico byłem bardzo negatywnie nastawiony do tego miasta. Porównałem je do Sopotu, bo w zasadzie wszędzie znajdowały się tylko hotele i bary. Nic ciekawego. Na szczęście po pierwszym dniu zacząłem zmieniać zdanie. Wieczorne spacery, miłe towarzystwo wpłynęły na inne postrzeganie miasta.
Wiadomo, życie we Włoszech zaczyna się po 22. Wtedy otwierane są wszystkie lokalne restauracje, czy, co dziwne dla Polaków, parki rozrywki dla dzieci. Wtedy też na ulice zaczynają wychodzić ludzie. Jeśli ktoś woli jednak spędzać wakacje w spokojnym miejscu, to Cesenatico nie jest dla niego.